Wśród 156 nadesłanych zestawów wierszy, w tegorocznej edycji konkursu
Pan Wacław Kostrzewa - poeta,
Pan Maciej Szczawiński - (przewodniczący jury), ceniony krytyk literacki, poeta, dziennikarz i twórca radiowy, autor zbioru wierszy, książek eseistycznych, licznych publikacji prasowych i dramatów zrealizowanych w Teatrze Polskiego Radia
Pani Mirosława Pajewska - poetka
nagrodzeni:
I miejsce - godło Drizzt, Maciej z Radomia
II miejsce - godło Pistolet wystrzelił zamiast pocisku, Piotr z Kołobrzegu
III miejsce - godło ALEX, Aleksandra z Jaworzna
III miejsce - godło GAŁGAN, Zenon z Chorzowa
Wyróżnienie: godło gałązka jemioły, Marta z Olkusza
Wyróżnienie: godło Hanys, Miłosz z Jeleniej Góry
Zauważone przez jury: godło FANTAZY, Mateusz z Czechowic Dziedzic
Zauważone przez jury: godło Morwa biała, Ewelina z Jastrzębia Zdroju
Zauważone przez jury: godło spałem 2h, Marek z Piekar Śląskich
Nagroda specjalna Mirki Pajewskiej: Piotr z Krakowa
Zauważone przez Mirkę Pajewską: godło Lyra, Agnieszka z Węglińca
Zauważone przez Mirkę Pajewską: godło Histeria świata, Kacper z Łodzi
Zauważone przez Mirkę Pajewską: godło ANIENIE, Bartosz z Warszawy
Antropologia
Marcinowi Świetlickiemu
tym razem nie zasypiaj otwórz swoje oczy szeroko
rozkaż im zapomnieć wszystko co dotychczas oglądały
uszy niech nie pamiętają głosu matki ani ojca
dłonie dotyku trawy język niech wie czym jest woda
leżąc na rodzinnej ziemi rozetnij tors na połowy
nie krzycz wszystko co dobre na tym świeci rodzi się w bólu
lewe żebro zakop na cmentarzu pod innym imieniem
żeby nawet prawe żebro nie wiedziało gdzie spoczywa
świat to nie zbiór jednostek to jednostki są zbiorem świata
nie przyszliśmy tutaj dać świadectwo przyszliśmy się kochać
w milczeniu i w ciemnościach można łatwo pomylić kształty
nauczysz się chodzić jak dziecko i rozróżniać kolory
w szczególności
biel i czerń
Maciej, Radom
przesunięcie w czasie
wygląda przez okno i sprawdza
czy ktoś nie skosił ogrodu
nie przesunął wszystkiego w czasie
nadchodzi starość a ona jeszcze jej nie wierzy
żwawa staruszka w fartuszku szkolnym
z kucykiem siwych włosów
biegnie do kuchni
by prosto z zamrażalnika jeść lody
które ociekają słońcem i parzą usta
potem je to światło ten dzień
zawsze chciała wiedzieć
czy drzewa patrzą i widzą
rankiem schodzi do swojego ogrodu
by macać korę wiercić palcem
zgodzić się na obecność
przez chwilę mówić o zrozumiałych rzeczach
cienie drzew wynurzają się z ziemi i toną
jak gdyby nigdy nic
stara się nie mrużyć oczu
gdzieś wyczytała że kochać można
tylko z szeroko otwartymi oczami
łzawi płynie rzeka ognia
wszędzie prześwietlone kolory
spomiędzy jej dłoni unosi się para
ślepnie biel
wyczytała jeszcze że po trzech pokoleniach
ludzi się zapomina
że potem można jedynie straszyć koty
uśmiechać na starych fotografiach
przerastać światło
Piotr, Kołobrzeg
bażant
sufit się pod nami sypie
za dużo wczoraj
tańczyliśmy krzyczałam
miałam zamknięte oczy
śniłam o bażancie
ze związanym dziobem
wbitym w ziemię
sufit nie ma uszu
Aleksandra, Jaworzno
III miejsce - godło GAŁGAN
smutno
dziś śnił mi się pies
pies tej samej rasy którego
miałem w młodości
był to pies w depresji
stary rozsupływałem mu
jego skołtunioną sierść
trochę obawiałem się czy
nie ugryzie ale nie!
próbowałem się do niego
przytulić tak jak w tamtym
psie znaleźć przyjaciela jednak
ani on ani ja nie mieliśmy
dość siły (może to był dystans
wynikający z bagażu naszych lat
i wzajemnego szacunku)
niewątpliwie było miło jakbym
spotkał kogoś bardzo mi
bliskiego jakbym odnowił
starą przyjaźń po obudzeniu się
zrobiło się bardzo pusto
Zenon, Chorzów
Randka z Kajem
Siedzę w pensjonacie
jak w brzuchu wieloryba
czekam, aż grudzień
przestanie puchnąć deszczem
i urodzi śnieg.
Tymczasem morze wypluwa
martwe ryby, dławi się mgłą.
Myślę o białej, czystej krainie,
o chłopcu, który wpadł mi w oko
jak odłamek szkła.
Przez ostre światła reflektorów
morze choruje na zapalenie zatok
a ja tracę wzrok
i z bajki o królowej śniegu
pozostał tylko kawałek lodu na języku.
Marta, Olkusz
Sny sudeckie. Sto lat u protestantów
Otwarte na oścież szafeczki na modlitewnik,
nie ma kluczyków i nie ma naszych Niemców
Podziwiam przednie organy, jasność świata,
odkąd tylko my i Bach jesteśmy bez końca
Koncert na naszych oczach: mieć coś swojego,
mówią dziewczęta, kobiety: jak nie lożę, to taką
szafeczkę maleńką, gdzie zamkniesz książkę
do nabożeństwa i poczujesz miejsce w świecie
Za tylną ścianką od stulecia list do chłopca wciąż
czeka: Vater fand heraus und nichts davon wird…*
Byłem chłopcem, gdy biły dzwony odchodzącym,
a ty znaczyłaś żywioły swym kruchym podpisem
* Ojciec się dowiedział i nic z tego nie będzie…
Miłosz, Jelenia Góra
Nagroda Mirosławy Pajewskiej
Zblaz
prze wlec igłę po przez obrazy
paciorki w szufladzie
wiodą do domu nareszcie
lista spisana
życie stygnie w oparach prędkości
poprzez okno w ogniu
wyciśnięty do samego końca
ostatnie soki
list gończy z pozwoleniem na alkohol
przelotny deszcz
na szklance słońca
szczyga otwiera zera
w drugim roku plądrowania
porcelana Klara bell
strącony przez cztery wiatry
strzelając focha
wybija się na niepodległość
mięso, klejnoty, używki
po ceremoniach całowania
rękawica rzucona
prosto w twarz
spijamy z ust całą mądrość
na porządku dziennym
w dzienniku podawczym
czemu śmierć nie może umrzeć
w kwestii rozstrzygnięcia
każda paczka z innym adresem
w skromnych progach
bolą wszystkie gwiazdy
niech będzie pochwalony
święty kolorowy chaos
pędzi na swoim koniku
wędrując wędrując
bez końca światła
przebaczę najdroższa
że przestałaś we mnie wierzyć
z paragonem na głupotę
ze łzą w oku
rok po roku zmiany
sos miętowy z ironią
pod gwiazdami konie i fruwające ryby
pokochaj swój chaos
w pełni władz umysłowych
jak wielki plaster
ironio, życie jest piękne
szczęśliwi ci którzy mają swoje miejsce
świat rozszerzył się niesamowicie
lećmy autobusem o poranku
lećmy autobusem do słońca
boży płaszcz diabelski
łopocze jak sztandar na wietrze
smętne resztki aktu strzelistego
interwencje niepotrzebne
wchodzą w kompetencje
wstępny występny życiorys
długo myślałem o pijanej gwieździe
mego żywota
niezbędne minimum
w obcej wodzie ścieżki
chadzają swoimi drogami
bulwary pełne słońca i śniegu
nie spotkałem nieszczęścia
które by mnie ominęło
list otwarty
do oceanu ciemności
jak bezdomne psy
puste ulice oceanu
błękitny świt jogurtowy
wszelkie znaki na niebie
zimne usta przychodzą
żelazne światło niedoważone
nie wylewa za kołnierz
jak nitkę przez ucho
przewlec igłę przez obrazy
piekła i parteru
przechodzi na emeryturę
zaglądając w głąb
ciemnego pokoju
w wewnętrznej stronie
wszystkie podróże
znamy tylko jedną stronę
idąc pod światło boso
Piotr, Kraków